Przejdź do głównej zawartości

Rok Warhammera

Podobnie jak większość ­­polskich RPGowców zaczynałem od Warhammera. Oczywiście w tym czasie nie było wielkiego wyboru (zresztą na samym początku w księgarni była tylko Księga Wiedzy Tajemnej oraz „zestaw” kserowanych kserówek – mieszanina stron z podrecznika, MiMa oraz White Dwarfa). Lata mijały – teraz mamy nowe, lepsze mechaniki, systemy do specyficznych konwencji w obrębie fantasy. Jednak wciąż prowadzę mrocznę przygodach w Startym Świecie (o kilku koncepcjach prowadzących do „drugiego życia” tego systemu piszę na blog, Podobnie jak reszta linków – w komentarzu). Co więcej patrząc z perspektywy ostatnich dwunastych miesięcy – większość sesji na CNP oraz napisanych scenariuszy to Warhammmer. Poniżej kilka przemyśleń nad różnymi aspektami takiego stanu rzeczy:
- Ciekawy świat/klisza fantasy: Z jednej strony świat może opisać w ciągu pięciu minut. Wystarczy odwołać się do kontekstu historycznego, wskazać różnice miedzy Tolkienowskim krasnoludem a Warhammerowym. Na koniec kilka słów o chaosie oraz Imperium i można zaczynać sesję. Z drugiej strony przez lata grania/czytania sporo settingu zapadło mi w pamięć – tworząc coś więcej niż tylko „kolejne mroczne fantasy”. Jak się okazuje nie jestem sam,a warhammerowe scenki to jedne z moich ulubionych sesyjnych wspomnień. Raz było to dobre pół sesji pod koniec „wewnętrznego wroga” spędzone na karczemnej dyskusji polityczno-społecznej na temat najnowszych zmian w Imperium. Zwykle to drobne rzeczy – gdy postacie wskazują biczownikami Sigmara żę piętnowanie rozpalonym żelazem kobiet wszetecznych to przesada, ale mała chłosta jest jak najbardziej sprawiedliwa lub gdy Ulrykanin podkreśla żę nie umowa sprzed wieków a męstwo określa jego stosunek do krasnoludów.
- Materiały: W końcu udało mi się przekonać siebie do szybkiego przygotowania się do sesji. Odgrzebałem stare Portale, przejrzałem archiwum Quentina – do Warhammera jest sporo. W dodatku zacząłem „grać rysunkiem” – szybkie przejrzenie chociażby Pintresta to setki gotowych postaci, elementów ekwipunku, lokacji itd. Wciąż marzy mi się wykorzystanie gier z serii Total War gdzie gracze między sesjami rozgrywali by bitwy rzutujące na tło kampanii.
- Społeczność: Podczas CNP na sesję Warhammera zawsze był komplet (także ostatnio zacząłem grać regularniej z sześcioma, siedmioma graczami – okazuje się nie być to „zabójcą klimatu”). W sieci są konkursy. System wciąż żyje i ma się dobrze

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Erpegi na pierwszy raz

„To tego jest aż tyle?” to mnie uświadomiło do końca. Pokazywałem relatywnie nowemu graczowi podręcznik do Warhammera i zrozumiałem, że wprowadzanie nowych ludzi do rpg nie może się odbywać jak za czasów szkolnych. Długie i skomplikowane zasady, konieczność znajomości settingu i długość rozgrywki, powodują że gry fabularne mają (zwykle słuszną) opinie rozrywki o bardzo wysokim progu wejścia. Jedną z inspiracji do napisania tej pracy była próba, pokazania rpg osobom zupełnie „niefantastycznym” (w dodatku z doskoku), podczas oceny i testowania prac na konkursach Rzut na Inicjatywę oraz Game Chef . Drugą inspiracją była długa dyskusja podczas ostatniej Zjavy z cyklu „ Porozmawiajmy o rpg ”. Poniżej kilka pomysłów na pierwszy krok w świat gier fabularnych oraz mniej oczywiste kontynuacje. Skupiam się głownie na grach polskich, jak macie jeszcze jakieś godne polecenia gry - piszcie w komentarzach. Nuda, co? Chcecie w coś pograć? Oczywiście jedną z możliwości wprowadzenia nowych osób w ...

Chtulhu pod mikroskopem

Jak wiadomo fani RPG inspirację widzą wszędzie. Do napisania krótkiego scenariusza w klimacie Zew Chtulhu natchnęły mnie komórki widziane pod mikroskopem. Scenariusz już powstaje, a tymczasem mała galeria biologicznych dziwactw. Dla nerdów: Na zdjęciach są komórki z linii komórkowej wywodzącej się z nerek koczkodana zielonego (cos-7), dziwne kształty oraz zieloną barwę zawdzięczają transfekcji obcym DNA wywołującym m.in produkcję białka zielonej fluorescencji. Kolorowe obrazy komórek HEK293 powstały w wyniku barwienia znakowanymi fluorescencyjnie przeciwciałami. (Zdjęcia udostępnione dzięki uprzejmości Wydziału Bionauk Uniwersytetu w Mediolanie).

Jednostrzał - jest w tym sens!

Prowadzę głównie jednostrzały i to takie najbardziej ekstremalne, „quetinowe”- z nakreślonymi postaciami, w egzotycznych settingach oraz z dziwnymi rozwiązaniami mechanicznymi (jak granie w komputerowej symulacji i możliwość nagłej zamiany przydziału postaci pomiędzy graczami). Takie granie ma niezmiennie zła prasę, więc postaram się pokazać kilka zalet scenariuszy. Poniżej trochę polemizuję z tekstem Enca , u niego podanych jest też tam trochę zalet jednostrzałów, których nie powtarzam więc warto spojrzeć na oba teksty.